Sport jest cudowną sprawą, pozwala się zrelaksować, poprawić kondycję fizyczną, wyostrza apetyt. Staje się ostatnio coraz bardziej modny. Jednak tym co tygryski lubią najbardziej są sporty ekstremalne! Zastrzyk adrenaliny i cudownego błogostanu to coś co może nam zafundować taka forma aktywności. Kiedy jesteśmy w sytuacji zagrożenia życia wszystko wokół przestaje istnieć. Nie przejmujemy się problemami w pracy czy w domu. Jesteśmy tu i teraz. Czas nagle zastyga w miejscu, każda sekunda wydaję się wiecznością. Jest to czas ekstazy. Czuje się wtedy życie tak mocno i wyraźnie jak nigdy. Piękny stan, który nas dystansuje od szarego życia. Gdy raz się spróbuje bardzo łatwo się uzależnić. Dla mnie wyjazdy paralotniowe są szczytem ekstremum i wyzwań, ponieważ mam lęk wysokości. Ciekawostką jest fakt, który zachodzi w przypadku himalaistów i maratończyków. Oni osiągają ogromne stany przemęczenia, organizm wysyła wtedy sygnał bólu by przestali. Po jakimś czasie, gdy sytuacja się nie zmienia dochodzi do wniosku, że umiera i zalewa ciało dopaminą – hormonem przyjemności. Stąd historię o ludziach, którzy na maratonie dochodzili do kresu swoich sił i tkwili w tym stanie tak długo, aż przezwyciężyli go. Słyszałem o historii himalaisty, który zabłądził w górach śmiertelnie zmęczony i wystraszony. Próbował znaleźć drogę powrotną. Nagle zalało go uczucie ogromnego błogostanu i senność. Zamiast ruszyć dalej próbując się ratować on położył się na śniegu i zasnął. Oczywiście w takich warunkach zamarzł na śmierć, takich historii jest wiele. Pamiętam jak koleżanka mi opowiadała, że nauka latania paralotnią jest czymś co ją fascynuje.
Autor: http://www.flyingman.pl/